Wreszcie mamy powód do dumy. Przez kilkanaście ostatnich lat mieliśmy nudne wybory podobne do tych, które odbywają się w innych krajach na podobnym etapie rozwoju. Wraz ze zbliżaniem się godziny otwarcia lokali wyborczych, nasi wspaniali politycy obiecywali cudowne zmiany w kraju. Były już rozdawane mieszkania, obniżane podatki, ułatwienia w zakładaniu i prowadzeniu działalności gospodarczej, rozwój oświaty, ułatwienia w dostępie do edukacji dzieciom i młodzieży ze wsi, zmniejszenie bezrobocia, obiecywano nawet rozdawanie pieniędzy. Przecież najlepiej będzie jeśli każdy zdecyduje na co je wydać.
Zdaje się chyba, że worek pomysłów z cudownymi perspektywami się wyczerpał.
W tym roku nasi politycy niemalże w ogóle nie wciskają nam kiełbasy wyborczej. To niesamowite i jakże dojrzałe politycznie, szkoda tylko, że przyczyna takiego stanu rzeczy jest jeszcze smutniejsza od obiecywania wyborcom gruszek na wierzbie. Polscy działacze polityczni skupili się po prostu w tym roku na wzajemnym obrzucaniu się błotem. To co obserwowaliśmy w coraz bardziej nasilonym stopniu przed wyborami i na długo przed nimi to przeplatanka oskarżeń, obelg, prowokacji, sztuczek medialnych oraz wielu mniej lub bardziej zgrabnych manipulacji wyborcami.
Wszystko musi swoje dobre strony. RosnÄ…ce wzburzenie w spoÅ‚eczeÅ„stwie spowodowane tym co siÄ™ dzieje na naszej scenie politycznej sprawiÅ‚o, że bÄ™dziemy mieć jednÄ… z najwiÄ™kszych frekwencji ostatnich lat. Cóż jednak z tego skoro po raz kolejny wybierać bÄ™dziemy „mniejsze zÅ‚o”. Do wyboru mamy PlatformÄ™ obywatelskÄ…, która ma nieco zmienny program oraz „Prawo i Sprawiedliwość”, którego dziaÅ‚ania pachnÄ… nieco dyktatorskimi akcentami.
Pewne jest jedno. Dzisiaj w nocy będzie szampan, oklaski, ręce wzniesione do góry, uściski dłoni i wielka radość. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko naiwnie wierzyć, że politycy nie zapomną po raz kolejny, że jutro idą do pracy, która polega na rządzeniu krajem.